Powered By Blogger

piątek, 24 października 2008

Mija pazdziernik.

Mija pazdziernik i w niczym nie przypomina jesiennej szarugi, melancholijnej pogody i deszczu, wyjmowania plaszczy, parzenia herbaty i tego wszystkiego, co zawsze mi sie kojarzylo z pazdziernikiem. To taki dziwny miesiac, dla mnie zawsz e jakby ieokreslony, bo listopad to jesien pelna para, jak sama nazwa wskazuje, spadaja liscie, robi sie jesiennie, ludzie szykuja sie na zime. I swieta.
A tu...tyle nowego, ze nauczylam sie tu zyc. I mam swoje sposoby na wszystko. I czekam na moja prywatna mini podroz do Toluci. I jestem wolna szczesliwa i naprawde czuje, ze zyje. Mieliscie tak kiedys? Kiedy caly swiat wygalda jakby skupil wszystkie swoje tajemne magiczne teczowe sily z azdego zielonego zakamarka Ziemi, z kazdej bajecznej glebiny morskiej i pomagal wlasnie tylko Tobie w osiaganiu kolejnych celow i splenianiu marzen?
No, wiec wlasnie tak mi jest.
Przeliterowac? W S P A N I A L E.
Zdobylam wulkan, marznac i tarzajac sie w tufach wulkanicznych pokrytych mgla, ucze ie kolejnych slow i kolejnych wyrazen, odkrywam, ze swiat nie jest taki skomplikowany i kiedy trzeba, czasem trzeba zamknac za soba drzwi i zapomniec, wypelnic pustke, zaspiewac cisze i zyc sobie jakby nikt na Ciebie nie patrzyl.
I tancze, i spiewam, i ucze sie gry na gitarze, i wdycham wieczorne powietrze, ktore zchodzi z gor, zeby zmusic nas do ciasniejszych przyjacielskich usciskow, do cieplejszych kurtek (lecz cala zime przechodze w trampkach), wreszcie do jeszcze wiekszej ilosci herbaty i spokojnej muzyki. No dobrze, czasami spokojnej.
Zycze Wam na dobranoc tego, by czasem sie zapomniec. Potrafisz jeszcze nie myslec, kim jestes i po co to wszystko?