Powered By Blogger

sobota, 6 września 2008

Zycie wieczorne, inny swiat...

Gdy zaczyna sie wieczor, powoli robi sie ciemniej, powoli robi sie chlodniej, aczkolwiek od scian jaskrawychbudynkow wciaz bije iceplo - wspomnienie poludniowego slonca. Jesli mamy wolny wieczor, razem z Fe, Andrea Jimena, Manu i Reciendisem wsaidamy w samochod i jedziemy za miasto, w gorskie wioski. Tam i wtedy jest calkiem inaczej, z glosnikow przez wszystie piec otwartych okien leci stary rock, The Beatles, Virus iinni, ktorych nie przytocze z nazwy. Jedziemy rozmawiajac, czesciej spiewajac, w wyjatkowych momentach milczac. Ja zwykle wystawiam glowe za okno i pozwalam, by wiatr bawil sie w fryzjera. Co jakis czas prosze, by Reciendis zwolnil, robie zdjecie i jedziemy dalej. Prawda jednak jest taka, ze wole patrzec i zapamietywac. mamy taie odludne miejsce, bajka, zielona bajka. Trzeba minac wies o zapewne jakiejs uroczej nazwie, wymalowana na elewacji baru skrzywiona Spiaa krolewne lub Kopciuszka, nie pamietam Disneya. Dalej juz z buta, pod gorke, z gorki i jeszcze raz pod gorke o czerwonej glebie i przed naszymi oczyma ukazuja sie liczne pagorki w kolorach iscie amazonskich, a miedzy kaktusami i agawami o rozlozystych, soczysto grubych lisciach przemykaja rudawobrazowe konie. Siadujemy przed jeziorkiem, gdzie mozna przy odrobinie watpliwego szczescia dojrzec weze wodne (brr...) i spedzamy czas. Gdy porzadnie zmarzniemy lub skoncza nam sie piosenki - wracamy. Druga opcja na odstresowanie ie jest mala cantana, czyli knajpka w gorach, w calkiem innej wiosce. O jej istnieniu wie niewielu, a prowadzi do niej tylko mala, recznie robiona tabliczka. Aby dostac sie do srodka, trzeba sie troszke wspiac na schodki. Wewnatrz sciany zaklejone reklaami piwa z calego swiata, wizerunkami gwiazd rocka i rewolucjonistow (ktorzy maja tutaj status gwiazdy rocka), a lodowki owiniete sa w wielkobrytanskie flagi. Podstarzaly barman i wlasciciel w jednej osobie jest sympatyczny i dla señority z Polski podaje przekaski wyjatkowo bez chile. Tlumu nie ma. Na 5 osob w barze, z naszej bandy bylo... 5. Leca stare przeboje, tanczymy. Aby wejsc do toalety, musze sie sporo naschylac (uchodze za wysoka), a drzwi sie nie zamykaja, co mocno nikomu nie przeszkadza. Po partyjkach w oslawione w tych rejonach dominy i kosci wracamy do domu, w ja nigdy nie mam problemow ze snem.

Brak komentarzy: