Powered By Blogger

środa, 27 sierpnia 2008

ay ay ay...

Na poczatek pragne cos powiedziec, wow. Moja poczta nie dziala zbyt dobrze, to znaczy ja dostaje emaile, ale moje nie dochodza chyba (z tego co sie zorientowalam po waszych wiadomosciach na gadu...) lub przyjda z tygodniowym opoznieniem. coz, przepraszam za to, ale to naprawde niezalezne ode mnie. Pisalam do paru osob w niedziele i w poniedzialek. A dzis mamy wtorek.
Opowiem jak tam w szkole... tak wiec szkola jest stara, cala w pomaranczach i brazach,vo mi sie bardzo podoba. Gdy przyszlam w poniedzialek, taka senora mnie oprowadzila, pokazala wszystko, ludzie bardzo sie tu gapia, ale tylko najodwazniejsi podchodza zeby zagadac. mysle,ze to dlatego,ze nie wiedza, ze mowie po hiszpansku. Z wymiencow, uwaga teraz beda przechwalki, mowie najlepiej. W poniedzialek poznawalam cala mi grupe. jestem na trzecim semestrze w grupie 305, odpowiednik naszej 2 liceum. Ludzie maja od 15 do 17 lat. Lekcje odbywaja sie w przestronnej sali, a co sie dzieje na nich, to trzeba przezyc samemu. Wszyscy wrzeszcza, a kiedy im sie znudzi - uciszaja sie konkretnych: Zamknij sie! I uczniowie, i nauczyciel. Wogle nauczyciele mowia albo do sciany, albo do lawek z przodu (ja siedze najbardziej z tylu) albo nic nie mowia, zadaja zadania i sobie siedza. Rozmawiam ze wszystkimi, uczymy sie nawzajem hiszpanskiego i polskiego. Dzisiaj byl konkurs w powiedz 'kocham cie'. Wygralam, coz ;) najbardziej mnie nudzi fizyka, bo jest calkiem inna niz nasza, matma tez w taki sposob mnie dzis znudzila, ze zasnelam w pozycji na patyczaka. Potem cala klasa mnie pytala jak to mozliwe spac w takim poskrecaniu hehe moja dziwota jest miedzeynarodowa jak widac. Na dlugiej przerwie poszlam do kafeterii zeby cos zjesc (bo juz mam pesos) i tam byl istny sajgon, ale kiedy weszlam jakis chlopak mnie zawolal i przepuscil wprost do lady i pani od razu chciala obsluzyc 'chiquita'e'. Takze ja kwidac, wiekszych problemow w szkole o komunikowaniu sie nie mam. Od jutra bede miala telefon. Jutro tez idziemy po szkole z dziewczynami do kawiarni,bo jedna z nich ma urodziny. Strasznie sie ciesze, wszyscy mnie zapraszaja wszedzie;). Jestem grzeczna, mamo i tato!
Aha, dzisiaj mialam pierwsza lekcje francuskiego. Zdecydowalam sie na francuski od podstaw, bo angielski bylby po prsotu kolejna noclegownia dla mnie. Ogolnie to sie nudze tak w marnym stopniu, rysuje, gadam sobie, kazdego dnia jest jakos latwiejsie odzywac do ludzi. Przyzwyczailam sie juz nieco do klimatu i czasu, takze do niektorych ich zwyczajow, np. calowanie sie w policzek przy powitaniu i pozegnaniu. Jest zasada, ze caluja sie wszyscy, co sie znaja (chyba ze jest ich paredziesiat osob,to nie). Jesli kogos nie lubisz, to go nie calujesz. Logiczne. W moim przypadku musze obskoczyc 30pare osob z grupy. W piatek wychodze z Fe (moja siostra) i znajomymi,zeby potanczyc. Zobaczymy ;) W weekend znowu do cudownego Atotonilco, i znowu zeby tanczyc ;) maja akurat miesiac tak zwanych FERIAS, czyli jedzonko na ulicy, muzyka, jakies sklepiki, wesole miasteczka i takie tam. Wczoraj bylam na treningu noznej, ale zmieniam to na zumbe,czyli fitness z salsa. Zapisuje sie na teatr, jesli moj espanolski mi na to pozwoli. Mowia, ze zajecia sa swietne;)

Pozdrawiam, jesli macie pytania, pytajcie! Ojej, zabrzmialo jak w taniej reklamie platkow sniadaniowych..

1 komentarz:

RUDA pisze...

Haniu, wszystko brzmi cudownie jak z bajki bardzo ci zazdroszczę i jestem dumna z mojej córeczki